Naprawdę skuteczny menedżer nie może mieć swojego zdania. Sztuka polega na tym, aby w odpowiednio kluczowych momentach, pozwolić przejąć ster a zarazem ciężar podjęcia równie kluczowych decyzji swoim pociesznym podwładnym. Gdybyś, drogi menedżerze, podjął jakąś decyzję sam, całkiem niepotrzebnie wystawiłbyś się na szykany pana Prezesa, narażając tym samym na szwank swą reputację oraz przekonanie o twojej skuteczności. Dlatego, bezwzględnie musisz unikać takich sytuacji, przekazując lejce zespołowi, na który w razie wypadku, bez najmniejszych kłopotów zwalisz winę za niepowodzenie. Jak to zrobić? Musisz odpowiednio rozmemłać swoje stanowisko.– Konieczność rozmemłania oceniam po determinacji podwładnego, który chce się ze mną spotkać – opowiada nam pani Halinka (45 l.), skuteczna menedżerka która niejedną sprawę rozmemłała do granic niemożliwości. – Jeśli ktoś się ze mną umówi na spotkanie, badawczo odwołuję je w ostatniej chwili i sprawdzam, co się wydarzy.
Kiedy wychowanek pani Halinki, odpuszcza po pierwszym koszu, nie ma ryzyka, że sprawa jest ważna i wówczas można się z nim bezpiecznie spotkać. Jeśli jednak nalega, wydzwania i błagalnie przechadza się pod drzwiami przełożonego, sprawa jest co najmniej podejrzana. Wówczas trzeba za wszelką cenę przeciągać termin spotkania, aby problem przy pomocy zainteresowanego pracownika, rozwiązał się sam. Niestety, czasem skuteczny menedżer zostaje przyłapany znienacka i wciągnięty w podejmowanie decyzji, bez możliwości katapultowania się.
– Kiedy jestem brutalnie przyparta do muru, stosuję dwie podstawowe techniki rozmemłania. Najpierw zaczynam sugestywnie zmieniać temat nie dając napastnikowi wyłuszczyć problemu. Opowiadam o wspaniałym ravioli, jakie ostatnio jadłam w świetnej knajpie i płynnie przechodzę do historii o moim BMW, które ostatnio kompletnie zwariowało w garażu. Dla dobrego rozmemłania, lista tematów musi być odpowiednio długa, więc zawsze mam przygotowaną ściągawkę w rękawie – odkrywa rąbka tajemnicy pani Halinka.
Zdarza się jednak, że potworek w naszym gabinecie, mimo chlustania weń potokiem słów, nie daje się zbić z pantałyku i w chwili, gdy nabieramy powietrza, wystrzeliwuje z siebie salwę: „firmamakłopoty”.
– Wówczas aktywuję drugi etap rozmemływania – ciągnie pani Halinka. – Zaczynam mówić budując zdania wielokrotnie współrzędnie złożone, zmieniając w każdym formę osobową, czas oraz technikę narracji. Każda stawiana teza jest całkowicie antytetyczna względem poprzedniej, aby nie dać intruzowi cienia szans na właściwą interpretację ostatecznej decyzji. Dbam przy tym – dodaje Halinka – aby w mojej wypowiedzi znalazło się tyle samo argumentów za, co przeciw. Na koniec wyraźnie zaznaczam podwładnemu, że teraz nie może tego schrzanić i oszołomionego jak śnięta ryba, chwytam pewnie pod ramię, wystawiając za drzwi – dodaje z uzasadnioną dumą.
Otóż to, skuteczny menedżerze. Jeśli na swojej drodze napotkasz zuchwalca, który spróbuje do twojego ogródka wrzucić kamień, odrzuć mu cegłę z zawodową wprawą, całkowicie rozmemłując swoją opinię. W przypadku podjęcia błędnej decyzji, wyjaśnisz Prezesowi (uprzednio zasugerowawszy srogie obniżenie oceny okresowej), że dokładnie wytłumaczyłeś podwładnemu istotę problemu, ale ten z powodu swojego nierozgarnięcia, podjął decyzję dokładnie odwrotną. Jeśli natomiast decyzja okaże się słuszna, koniecznie wyślij Prezesowi mail z informacją, że po raz kolejny rozwiązałeś problem, a firma bez ciebie nie ma prawa przetrwać.
Co, kiedy sam Prezes zaprasza cię na rozmowę, a ty czujesz, że czeka na ciebie jakiś kolosalny problem? Bezwzględnie doproś na spotkanie podwładnego i na 3 minuty przed rozpoczęciem utknij w korku. Kiedy twój podopieczny wyjdzie ze spotkania z problemem, wiesz już co robić.
great :))))
no dobre:) od jutra będę to próbował;)
trafne, rewelacyjne, boskie!!!