Dziękuję Ci Tommy Hilfiger

Drogi Tommy Hilfiger! Piszę do Ciebie, ponieważ nikt tak jak Ty, nie rozumie mojej duszy i nikt do tej pory tak trafnie nie zdefiniował mojej egzystencji.Mam na imię Zygfryd, lat 29. Jestem pracownikiem wielkiej korporacji, w której zarabiam bardzo dużo pieniędzy na robieniu rzeczy, których nie do końca rozumiem. Sama jej nazwa wypowiadana na salonach wzbudza podziw i szacunek. Przez pierwsze lata swojej kariery, nie potrafiłem jednak odcinać od tego faktu kuponów. Zanim ktoś zorientował się, jak ważny i wyjątkowy jestem, a więc jak zasobny jest mój portfel, musiały upłynąć długie minuty, a niekiedy i godziny, które dzieliły mnie od spotkania wspomnianego kogoś, do momentu wymiany wizytówek. Wówczas jeszcze nie podejrzewałem, że moją wyjątkowość mogą dostrzegać nie tylko moi rozmówcy, ale wszyscy ludzie mijający mnie na ulicy. Wtedy, drogi Tommy, nie znałem jeszcze Ciebie. Ale po kolei.

Ukończyłem kilka kierunków studiów, z których nie wyniosłem nic poza dyplomami sygnowanymi modnymi nazwami uczelni. Z tymi jednak nie wypadało się specjalnie obnosić i szybko zrozumiałem, że lata płatnej edukacji były chybioną inwestycją. Mam też bogate portfolio zrealizowanych projektów, które jednak są zbyt skomplikowane, aby o nich opowiadać, ponieważ nikt – łącznie ze mną drogi Tommy – nie byłby w stanie zrozumieć ich złożoności i doniosłości.

W świetle powyższego uznałem, że nie ma już dla mnie nadziei. Że już nigdy nie będę mógł chełpić się grubością swojego portfela i na zawsze pozostanę zwykłym anonimowym składnikiem przygnębiająco nijakiego tłumu.

I wówczas poznałem Ciebie mój ukochany Tommy. Na jednej ze sklepowych wystaw zobaczyłem Twoje spodnie i gdy spojrzałem na metkę, już wiedziałem. Sprzedawałeś swoje dżinsy za 25% średniego wynagrodzenia w moim biednym kraju. Wybudowałeś w ten sposób szklany mur, odgradzający mnie od zwykłej brei nijakich, tanich przechodniów. Od momentu, kiedy wciągnąłem Twoje portki, stałem się nowym człowiekiem.

Szybko zacząłem uczyć się Twojego języka. Twoja mała, biało-czerwona flaga z delikatnymi, granatowymi paseczkami, zamyka w sobie wszystko to, czego przez lata nie potrafiłem osiągnąć czczym gadaniem, głupimi studiami i kolekcjonowaniem kolejnych sukcesów zawodowych. Ty drogi Tommy, na powierzchni 5 mm kwadratowych, wzbudzasz jednocześnie podziw, szacunek i zachwyt. Pokazujesz, że ja – dumnie noszący Cię na swym sercu, jestem kimś wyjątkowym, modnym i zamożnym. Jestem człowiekiem sukcesu.

Dziękuję Ci mój przyjacielu, za to że swoją flagę umieszczasz nie tylko na piersi swych wspaniałych ubrań. Kiedy chcesz kogoś naprawdę docenić, szyjesz dla niego jeszcze droższe, niedopasowane koszule, zdobiąc swym logo ich mankiety. Dzięki temu, kiedy chcę zrobić naprawdę piorunujące wrażenie, wkładam koszulę z subtelną flagą spozierającą na mych rozmówców za każdym razem, gdy postanawiam podłubać w nosie. Jesteś genialny drogi Tommy.

Kiedy sytuacja wymaga luźniejszego stroju, zawszę mogę liczyć na Twój gustowny, chiński t-shirt za 300 zł. Także zimą – moją kurtkę zdobi Twój rozpoznawczy znak, podobnie jak kompletnie nie funkcjonalną torbę, którą nie bez dumy noszę na ramieniu, drapiąc sobie ręce designerskimi suwakami, za każdym razem gdy coś z niej wyciągam. A wybierając się na plażę, wkładam modne japonki Twojego projektu z logo przy paluchu, które to logo nadaje mojemu przydużemu z lenistwa brzuszkowi zupełnie nowy charakter – wysokiego współczynnika dobrobytu.

Dziękuję Ci też drogi przyjacielu, że kupiłeś tych rozśpiewanych staruszków – Rolling Stones. Od kiedy skłoniłeś ich do podpisania z Tobą kontraktu i ubierania się wyłącznie w Twoje fatałaszki czuję, że w moim wizerunku zagościła nutka rock & rolla. Dzięki temu jestem dystyngowany i odrobinę nieokiełznany.

Chciałbym drogi Tommy prosić Cię, abyś podziękował także swojemu przyjacielowi Pierre Cardin, który wyszył swe logo pod kołnierzem mojego płaszcza za 3 tysiące złotych. Dzięki temu ludzie stojący za mną w autobusie, nabierają do mnie szacunku i podziwu widząc w jak szykownym towarzystwie się obracam. Uściski także dla Ray Bana – jego oprawki do okularów warte majątek sprawiły, że pogorszył mi się wzrok tylko po to, aby je nosić i zamienić się w ekscentrycznego intelektualistę. A jeśli spotkasz Ralpha Laurena, pogratuluj mu serdecznie koszulek Polo po 500 zł za sztukę, które sprawiają, że aż się chce grać w golfa.

Chłopcy, jesteście wspaniali. Bez Was, żadna wyprzedaż nie była by taka sama.

Wasz oddany,
Zygfryd

4 thoughts on “Dziękuję Ci Tommy Hilfiger

  1. No boskie… czekam na nastepne. Jakże trafne i smutne zarazem ;-) Chyba sztuką jest to widzieć i nie dać sie ;-) Niestety loga TH nie da się odpruć – dlatego nie lubie tej marki ;-p

  2. Ja mam jego ciuchy za max 150 zł na sprzedaz.chetni,prosze pisac na mejla.wszystko po 150 zł Polo po 120

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *