Wpadli w przyjaźń

Z wielu szkodliwych zjawisk z jakimi stykamy się w biurze, głęboka zażyłość pomiędzy pracownikami jest bez cienia wątpliwości w ścisłej czołówce. Nie ma bowiem najmniejszych racjonalnych, a więc stricte biznesowych przesłanek, aby biurowe gapcie kryły jeden drugiego, gdy spóźniają się do pracy, a irracjonalne fronty samopomocy w sytuacjach kryzysowych są niemal tak samo obmierzłe jak, czytelnicy wybaczą, związki zawodowe. Jeśli zatem pracownicy zrośli się ze sobą niczym huba z drzewem, należy czym prędzej zeskrobać jednego z drugiego.– Pewnego dnia zauważyłam, że dwa urwipołcie, pan Karol oraz, o ile mnie pamięć nie myli, niejaki Staszek (na nieszczęście moi podwładni od lat) mają się ku sobie bardziej, niż reszta trzódki. Nie dość, że podejrzanie często popijali razem kawę, to jeszcze niepokojąco skutecznie pomagali sobie nawzajem podczas różnych niewykonalnych projektów, które im powierzałam. – tłumaczy naszej redakcji pani Malinka (40 l.), która poza błyskotliwą karierą menedżera zasłynęła także, jako Przewodnicząca biurowego Kółka Powierzchownej Znajomości. – Wiedziałam, że moja reakcja musi być natychmiastowa i ostra jak samurajski miecz. – dodaje, nie bez kozery wykorzystując zgrabną i celną zarazem metaforę wojenną.

Pani Malinka jeszcze tego samego dnia przeprowadziła z każdym rzezimieszkiem wychowawczą rozmowę, pouczając, że ta parszywa, biurowa przyjaźń odbije się bolesną czkawką ich pełzającym karierom. Nie kryła przy tym najgłębszego zgorszenia i nie szczędziła dosadnych gróźb rychłego zwolnienia, na poparcie swojej żelaznej logiki.

– Niestety, muszę przyznać, że w pewnym momencie zbliżyliśmy się ze Staszkiem trochę za bardzo – opowiada pan Karol (28 l.), drżącą ręką zapalając papierosa. Jego blada cera i podkrążone oczy, bezwzględnie pokazują jak wyniszczająca może być przyjaźń. – Zaczęło się całkiem niewinnie. Ja zapytałem, jak leci, on spytał, co u narzeczonej. Nim się obejrzeliśmy, każdy z nas żył problemami drugiego…

Wyraźna skrucha, z którą dziś pan Karol szczerze opowiada o wpadnięciu w przyjaźń, sugerować może że zrozumiał wagę swojego występku. Czy zatem przenikliwe, niczym proces osmozy, podejście motywacyjne pani Malinki przyniosło pożądane rezultaty?

– Nie od razu. Gapcie próbowały jeszcze sobie współczuć ciężkiego życia, kryjąc się  po krzakach w okolicy firmy, chowali się z kawą w piwnicach, gdzie doradzali sobie w zawodowych kwestiach. – wspomina pani Malinka. – Ale mojej uwadze, a także uwadze moich tyleż samo zaniepokojonych, co zniesmaczonych donosicieli, nie umknie kompletnie nic. Nie pozostawiali mi innego wyjścia, jak tylko dokonać radykalnej polaryzacji jednego z drugim – dodaje.

A ponieważ pomimo, konstruowania przezeń niezwykle skomplikowanych zdań, prostota jest nadrzędną dewizą pani Malinki, jedynym prostym rozwiązaniem, które przyszło jej do głowy, było zwolnienie pana Staszka.
– Szereg histerycznych wypowiedzi pana Karola, że jak tak można, że przecież jego przyjaciel świetnie dawał radę, jedynie utwierdził mnie w słusznym, bo moim własnym, przekonaniu, że dobrze zrobiłam. Jeszcze chwila, a jeden drugiego zaprosiłby na ślub i ten drugi naprawdę by się ucieszył. – stwierdza z trudem powstrzymując odruch wymiotny.

Tak, tak, Drodzy Czytelnicy. W biurowym świecie przyjaźń nieuchronnie prowadzi do powstania niebezpiecznych koalicji, nieuzasadnionego malkontenctwa i zdecydowanie utrudnia zbieranie haków na podwładnych, gdy ci z pomocą przyjaciela realizują każde polecenie, choćby było najbardziej niemożliwe do wykonania. Dlatego już dziś wykasujcie telefon swojego najbliższego, za przeproszeniem, kolegi i oczyśćcie się ze wszelkich podejrzeń, zapisując się do Kółka Powierzchownej Znajomości.

2 thoughts on “Wpadli w przyjaźń

  1. Święta prawda :) i nawet najlepsza za przeproszeniem przyjaciółka Pani Malinki mówiła, że nie ma przyjaźni w korporacji. Jak wszyscy wiedzą myliła się :) Ale dzieci korporacji żyją w innym świecie – rasa „wyższa” ;)

  2. Paranoja jakas – ale biale rekawiczki i obluda zawsze w cenie w korporacji. wrrrr

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *